Pulsarise RECUVER X PRO dotarł do naszej redakcji już dwa tygodnie temu, ale dopiero dzisiaj wiem o nim wystarczająco dużo, aby dobrze i rzetelnie go zrecenzować. Nie było to łatwe zadanie, bo na rynku można znaleźć wiele urządzeń o różnej jakości i w bardzo (naprawdę bardzo!) różnej cenie. Osobiście jestem zwolennikiem kupowania czegoś raz a dobrze, więc od razu odrzucam pozycje najtańsze lub mało solidne.
Pistolet do masażu Pulsarise RECUVER X PRO
Od początku:
Pudełko mi się podoba, jest eleganckie, otwierane do góry, zrobione z grubego kartonu. Nada się na prezent.
W środku znajduje się walizka, czarna z niebieskim napisem. Podobne walizki widywałem już w przypadku innych urządzeń, ale ta jest trochę większa.
Masażer, na pierwszy rzut oka dość spory, jest owinięty dodatkowo w foliowy worek (musiałem go zdjąć, bo inaczej na zdjęciu widać by było tylko folię). Oprócz tego mamy woreczek/siatkę z 10 końcówkami, ładowarkę oraz instrukcję obsługi.
Na temat instrukcji nie będę się długo rozpisywał, jest krótka i konkretna, a większość informacji jak używać masażera można zobaczyć na stronie producenta.
Pulsarise RECUVER X PRO – końcówki
Dużo ważniejsze są dla mnie końcówki – jest ich dużo, ale to za co naprawdę polubiłem tą markę to fakt, że wiadomo jak ich używać. Na stronie możecie znaleźć filmik z użycia KAŻDEJ końcówki. Co prawda jest to pokazane na stole do fizjoterapii, ale 9 z 10 byłem w stanie powtórzyć sam.
Jest to spory wyróżnik, bo kiedy korzystałem z mojego pierwszego masażera, to generalnie używałem kulki i to tyle. Tutaj naprawdę zacząłem korzystać prawie ze wszystkich. Przy okazji – końcówka na udo jest genialna.
Jakość wykonania też jest bardzo dobra, nie jest to typowy tani plastik.
Co do samego masażera Pulsarise RECUVER to jestem zdziwiony jego wagą. Wygląda na duży, ale wcale nie jest ciężki (na wadze kuchennej delikatnie ponad 1 kg).
Test rozpocząłem od dokładnego sprawdzenia materiałów, z których wykonane jest urządzenie – jestem bardzo wrażliwy na tym punkcie.
Od zewnątrz naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Rączka jest obłożona gumą z wyciętym wzorem rombu. Wydaje mi się, że to nie jest tylko zabieg estetyczny, bo masażer po prostu pewnie się trzyma – myślę, że to właśnie dzięki temu. Sama rączka (będąca jednocześnie baterią) jest też dość długa, co może być przydatne szczególnie podczas samodzielnego masażu.
Ekran jest duży i czytelny, podobno umiejscowiony na górze, żeby kiedy ktoś nas masuje mógł docisnąć dłonią z tyłu masażera (jest tam nawet dość przyjemna w dotyku nakładka). Na ekranie jest folia zabezpieczająca, której na pierwszy rzut oka nie widać, choć na zdjęciu można ją zauważyć.
Pulsarise RECUVER X PRO – tryby
Pewnie zauważyliście że na ekranie są niestandardowe przyciski opisane jako “PM” i “AC”. Szczerze mówiąc, nie rozumiałem do czego służą i musiałem trochę na ten temat doczytać.
PM jest określany jako tryb profesjonalny lub tryb fizjoterapeuty, i polega na tym, że masażer zaczyna działać raz szybko raz wolno. Dzięki temu sam masaż jest mniej bolesny, i ja osobiście lubię go używać.
AC to tryb antycellulitowy. Wiem, że jest do niego przeznaczona końcówka gumowa, a po wciśnięciu prędkość ustawia się na najbardziej optymalną do redukcji cellulitu, ale przyznam, że nie skusiłem się na przetestowanie go.
No dobrze, przejdźmy więc do gwiazdy tej recenzji, czyli samego masażera.
Aby go włączyć trzeba aktywować baterię (od spodu na rączce), a następnie wcisnąć przycisk “włącz” na środku ekranu.
Zgodnie z oczekiwaniami (w tym pułapie cenowym), masażer jest bardzo cichy. Silnik pracuje równo, nie słychać żadnych stuków czy innych dźwięków, które spotkałem w tańszych urządzeniach.
Nie jestem fanem przeciągniętych recenzji, więc pokrótce powiem co rzuciło mi się w oczy w porównaniu do innych masażerów (wraz z moją opinią czy warto czy nie):
“Wskaźnik siły nacisku” – na górze wyświetlacza masażera jest umieszczony wskaźnik siły nacisku (5 lampek). Im mocniej dociskamy masażer, tym więcej lampek się zapala. Dla mnie jest to o tyle dobre, że zawsze wiem jak bardzo spięte mam mięśnie – np. jeśli co wieczór masuję się na poziomie 2, a za którymś razem bardziej mnie boli, to wiem że to nie dlatego że coś robię źle – np. bardziej dociskam, tylko po prostu mam bardziej spięty mięsień. Nie wiem czy dobrze to wytłumaczyłem, ale dla mnie to bardzo ważna funkcjonalność.
“Amplituda 14 mm” – na początku nie do końca zrozumiałem różnice, ale kiedy użyjesz dwóch różnych pistoletów, jeden z amplitudą mniejszą a drugi z większą, to jest to odczuwalne. Masażer robi dłuższe ruchy i przez to dociera głębiej. Warto.
“Tryb fizjoterapeuty” – pulsowanie masażera, coś czego nie spotkałem w innych urządzeniach. Sprawia mniejszy ból kiedy naprawdę jesteś pospinany. Fajna rzecz.
“36 trybów prędkości” – można lepiej dostosować prędkość i znaleźć idealną dla siebie. Dość ważna sprawa, lepiej niż standardowe 20 (widziałem też kilka modeli po 30), i na pewno dużo lepsze niż 5 czy 7 poziomów w niektórych modelach, bo z tego się naprawdę korzysta.
“Tryb antycellulitowy” – bajer, z tego co doczytywałem to naprawdę działa, ale ja nie miałem po co go używać. Dobrze że jest, ale jeśli jesteś mężczyzną to raczej Ci się nie przyda.
“Głośność 30-55 dB” – nie mierzyłem, wydaje się to możliwe bo jest naprawdę cichy. Dobry jeśli masujesz się np. przed telewizorem, ale dla mnie nie jest to najważniejsze w tym urządzeniu.
Reszta wylistowanych parametrów nie jest dla mnie istotna, ale rozumiem dlaczego tam są, dla każdego jest ważne coś innego.
Pulsarise RECUVER X PRO – bateria
Aha, zapomniałbym o prawie najważniejszym. Bateria.
Jeśli popatrzymy na dane technicznie to jest to “Bateria 24V 2500 mAh”. Osobiście nic mi to nie mówi, ale fakt faktem, że trzyma bardzo długo. W ciągu dwóch tygodni codziennie użytkowania podładowałem masażer raz, ale nie dlatego, że się całkiem rozładował tylko z przyzwyczajenia (miał około 40 procent). Zdecydowanie wystarczy na wyjazdy gdzie nie zawsze masz dostęp do prądu.
Ale dla mnie nie to jest najważniejsze. Bateria jest wyciągana, to znaczy że można ją wymienić. Bardzo lubię takie urządzenia i będę je promował, bo oznacza to, że nie jest to jednorazówka, która w razie awarii lub utraty pojemności baterii nada się na śmietnik. Zepsuła się bateria? Można ją wymienić na nową. Coś nie tak z głowicą? Bateria zostaje, głowica do wymiany.
No i ostatnia sprawa – obsługa klienta. Podczas testowania urządzenia miałem dwa pytania, więc kontaktowałem się z obsługą klienta (mailowo). Na odpowiedź czekałem za każdym razem – uwaga – jakieś 8 – 10 minut. To bardzo dobry znak dla potencjalnego kupującego, na mnie zrobiło wrażenie.
Podsumowanie
Krótkie podsumowanie:
Pewnie na sam koniec spodziewaliście się, że polecę lub odradzę zakup. Ja jednak zostawię tą decyzję Wam. Osobiście uważam, że cena jest adekwatna do jakości – to naprawdę porządny i solidny masażer.
Gdybym teraz kupował tego typu urządzenie, na pewno wolałbym zainwestować te kilka stówek więcej i wziąć Pulsarise RECUVER’a, szczególnie szukając urządzenia na lata lub na prezent. Jeśli jednak przekracza on Twój budżet, oferta różnych firm jest na tyle szeroka że na pewno znajdziesz coś dla siebie!
Jeśli chcesz dowiedzieć się czegoś więcej, dodatkowe informacje znajdziesz na stronie firmy Pulsarise.
Artykuł Partnera